słońce



na kruchej ławce horyzontu

siadło

słońce dojrzałe

jak pomarańcza

 

odpoczywa?

 

całe w purpurze

rumiane

po ciężkim dniu

pracy

- jeszcze jeden dwunastogodzinny maraton

ogrzewania

myśli ludzkich

przeziębionych

od wstydu i trosk

 

rozgorzałe ogniem wieczoru

na poziomej linii

płaskorzeźby ziemi

siedzi

wzdycha

słońce jak mandarynka

- lekko skina głowę

dziękując tym

którzy je dzisiaj dostrzegli

 

słońce cytrusowe

- słodka pamięć

ciepłych krajów

jest tu przez chwilę

aby później odejść

na drugą świata połowę

 

strumieniem ostatnich promieni

kreśli po tafli jeziora

drogę

 

patrz!

wbiło się w wodę czerwienią

i trwa 

 

mieczem przeszywa

tę misę

bez dna

 

zapach

słuch

dotyk

- woń jednego spotkania

 

 NIENAMACALNA RZECZYWISTOŚĆ

tego co niedoścignione

 

a światło jeszcze wzdycha

jeszcze różem błyska





pozwól, że wyciągnę dłonie

 

zachodem

słońce siedzi na mych dłoniach

rozwartych jak kielich

skupionych

w modlitwie

 

czuje ciepło tych pomarańczowych skroni

czekam aż się światło przeleje

z nieba popłynie

w ziemskie urwiska

 

przedstaw się wschodzie

zachodowi

 

razem

będziecie świecić jaśniej

 

spójrzcie na siebie z bliska 




Komentarze