już Wschodzi
drżące sitowie
łzami rosząc
ze złota
promieniem
spojrzenie zakwita
łany zboża
przenika
ciepło słońca
w Jordanu
kałuży mojej
Zanurza
pokorne stopy pielgrzymie
kurcząc się pod rozmiar zepsucia
- na te pustynie świątobliwe
Zagląda
gdzie wzrok niczyj
nie sięgał
komunia
studzi stopy zmęczone
przymierzem
dochodząc tak daleko
zaszczepionym drzewem
w ogrójcu
uschniętym
przełykam milczenie
oczekiwaniem
później
szybciej
dalej
prędzej
łatwiej jest uciekać
ścieżek tyle
rozproszeniem wyszywanych
cierniem ostrym
wokół skroni
Nazarejczyka
już świta
koroną nieufności
bagnem mego życia
tyle cierpienia
wschodzi
początkiem
życia Chlebem
przyjmowania
smakuję Twe wschody
jordanie
wiarą
która cierpka
słodyczą pewności
niezrozumienia
błogosławieni którzy
ze trzcin głowy
wyciągają
przy brzegach
skulone dłonie
w pacierzach rzeźbione
bukiety zbierają
przy drodze
kwiaty polne w litanię
niezapominajki
gdy
Schodzi wschodzącą pieśnią
- Obyście byli Jedno
drżące sitowie
nad brzegiem czuwa
moje serce
umiera w konturach
by się pustynia kałuży
przemieniła w wino
Tylko Ciebie
Tylko Ciebie
Pragnę
ostatnim tchnieniem
co jak pocałunek Gorejący Ognia
Komentarze
Prześlij komentarz