tylko
oddechu mi mało
kiedy myśląc
wciąż zbyt wiele
tuż przed świtem
padam
na wąskiej ścieżce przeznaczenia
zastygam tak
poziomo rozłożona
ROZMARZONA
gdzie jest meta?
gdzie błysk promienia?
- rozorany światłem
mleczny kożuch mgły
milszy jest
mi bliższy
gdy zmęczenie przeszywa bólem
podeszwy stóp
pięty hartowane
wspinaczkami ku
wzgórzom zapomnienia
na które wdrapywałam się
częściej niż inni
lecz
wciąż tak próbując
nie zapomniałam
jak się twarz rozpromienia
kiedy ciepły pada cień
słowa
czyjegoś uśmiechu
spojrzenia
tyle by dać za jeden
dzień dłużej
za ten moment
podniesienia
PRZEISTOCZENIA
tuż przy zakręcie
na ścieżce
tuż przy końcu
- początku ISTNIENIA
tam się zaczyna gdzie się
oddech urywa
zjednoczony z biciem
równoległym
serca
wiele jest pytań
bez odpowiedzi
cisza
i szum drzewa
by się powieki
umiały zacisnąć ze wzruszenia
kiedy motylim ciężarem
ciepła dłoń
przysiądzie na ramieniu
DODA SIŁ
i dalej już razem
za zakrętem
daleka droga
Komentarze
Prześlij komentarz