jest pal przydrożny
zbity z dwóch
smukły ma tułów
o słojach jak
łzy
farbowanych czernią
nocy
- HEBAN
lśniący życiem
nieosiągalnym
w drewnianej prostocie
belki
gdy spojrzysz przez jedną na wprost
nie widząc tego co w górze
wciąż widzisz siebie
nie wiesz, że
ponad odbiciem
TRWA
spotkanie dłoni drewnianych
skrzyżowanych
w niemym krzyku
konania
śledzisz swoją kształtną linię ust
- pomiędzy dolinkami oczu
dumny nosa szczyt
w zadziwieniu
strzelasz z łuków
brwiowych
w cieniutkiej siatce żył
uwięzione skronie
naprężają się
zdumione
przeglądając
SIĘ w hebanie
widzisz życie
zamglone
- na drewnianym płótnie
VERA - ICON
pohańbionej
lecz ponad
marną duszy ikoną
krwi kropla
- rosa purpurowa
co jak strumień spływa
ze ŹRÓDŁA
wilżąc wargi spękane
od wstydu i trosk
spójrz
skąd spływa
wody kropla ŻYWA
-
TAM w górze
na rozstaju
wisi ciało
rozpostarte na granicy
horyzontu i wertykału
Komentarze
Prześlij komentarz