to jak zgubić siebie
-
dążyć do
złudnego światła
który mrokiem
błędnego poznania
ćmić się w sobie
tylko po to by
przykleić
szare skrzydła
do neonu żarówki
mocniej
bardziej
więcej
aż do oślepienia
mroku
półkola zataczać
czając się na
lepsze
doznania
nienawiścią
codzienność
w rutynę oplatać
nie mając już tchu
nie dostrzegać
uroku cienia
lecz patrzenie
tak się obraca
jak patrzy
zbłąkana
wątpliwość
dla ćmy
w żarówce
wschód mieni się
milej
w portfelu
dobrze się słucha
gdy brzęknie
czasem
zaszeleści
świtu błysk
w karcie
plastiku
ten kawałek
tworzywa
co przyciąga uwagę
opromienia
nędzę
tylko nic w zamian nie
da
- ledwie głuchy
łoskot
karty na chodniku
tam
talię zaćmiewa
dama
waleczna
król
łaskawy
pieniądz w p-AS się
kłania
póki lot niski
w oparach żarówki
nie- pamięcią
ten w kartach ma
szczęście
kto nie ma go w miłości
ćmi się
beznamiętność
rozdygotana
pod ciężarem
codzienności
na świeżym powietrzu
kochać
ćmą nie wypada
i ta
rozchybotana
świadomość
co nie pojmuje
dla niej
sztuczne
- to jak
wygrana
partia karciana
prawda zbyt rzeczywista
żeby nie straszyła
wpadaniem
niezaspokojoną potrzebą
w zamknięte okna
szukając
wyjścia
- szpar w szybach świata
gdzie lustra pęknięcie
własne odbicie
ukształca
zbyt oczywista
- wystarczy przez
rany w szkle
ciała
zaufać
ulatując
z dusznego
pomieszczenia
Komentarze
Prześlij komentarz