kamień szlachetny

jestem

- diament

nieoszlifowany

w mowie wciąż

zależnej

między gwiezdnym pyłem

w pełni trwogi

się oglądam

 

jestem

- bursztyn

rozogniony

we łzach

promienisty

mienię się

wzruszeniem

 

jestem

- dłuto z dłuta

wyrzeźbione dla zbawienia świata

aby rzeźbić dalej

w glinie ukształtować

możność czucia

i tak się zachwycić

dotykiem

aż powstanie

dzieło z dzieła

człowiek z ciała

myśl z człowieka

 

widząc wciąż zbyt wiele

nie dostrzegam

wyraźnego brzegu

ścieżką

śladów zamazanych

idę

wciąż zmierzam do celu

 

chociaż jestem tylko

szlachetnym

kamieniem

 

z mej wędrówki

pozostanie

garb na ziemi

i tę parę nasion

złota

 

ze mnie się narodzi

nowe życie

- krusząc

złudne piękno zamyślenia

jestem po to aby

wchodzić na grań

słowa

 

tyle by się przegiąć

mocniej

wyciągnąć stwardniałe ramiona

objąć od końca po koniec

horyzont

 

nie jestem sama

- w każdych podziemiach

śni skała

zmarniała

by wszystkim

BYĆ

NICZYM 






Komentarze