czekam
między wierzb posągami
trwam
- jedno życie między
oddechami
błękitu
ponad głową
niebo mam
- w nim fale wzburzone
ludzkich czynów
uderzają w me patrzenie
czuję
bardziej
- tam sklepienie
oceanem
rozlewając się
trwa
nade mną
chmury
- anioły pierzaste
dusze zachwytu
otulają skronie
swoją obecnością
- kształtem przedziwnym
swych edeńskich szarf
rozpiętych
w formie obłoku
nade mną myśli
skupione
w głowach
malowanych wierzb
co pędzle maczają w
wybrzeżach sufitu
- tak spływa po korze
farba rozkwitu
liście jesienne
zalewając barwami
przedwiośnia
otchłanią
za-myślenia
można się przerazić
wiec trzymam światło za rękę
- tam grzeje nadzieja
gdzie mowę odbiera
chęć milczenia
wciąż się
przemieniam
patrząc stoję w perspektywie
chodzenia
coraz bliżej
korony nieba
wzlatuje
upadam
i wierze
choć nie łatwo
czasem
siebie dobrze nie wymierzę
stając w poprzek
własnego odbicia
bez piono-poziomu
zawieszona
tak się staram
wówczas
dłoni nie chować
wyciągnąć
szeroko
po krańce gałęzi
wszak
każde drzewo horyzont
przecina
ZAKWITŁ KRZYŻ
a dusza
jak trawa
Komentarze
Prześlij komentarz