pełnej przeobrażeń
intryguje mnie
chwila milczenia
pomiędzy wzajemnym atakiem
to wygodnie
miłe
kiedy w trudzie chcąc spierać się
wcześniej zastygamy
niepewni
jak wielka nadchodzi
wichura
- taka nasza ucieczka
od dialogu
do memetyki
mimiki
czoła
na niebo-skroniach tańczą
żyły nabrzmiałe
w źrenicach gwiazdy
włosy falują sztormowe
chmury już się gromadzą
ciemnieje horyzont pokoju
myśl trzymana w półkroku
unosi się
na skrzydłach oddechu
wtedy bardziej urzeka
na do widzenia
- tak by się chciało
zostawić wszystko
pauzą zasłonić
nieporozumienia
lecz dźwięk się
rozniesie
prędzej czy później
złamie
kruchość wzajemnego
poznania czucia i gniewu
jak wilk
wpadnie pomiędzy
jagnięta
płosząc to co
niewypowiedziane
wszak czasem i w stadzie
potrzeba przejęcia
aby na nowo o sobie pamiętać
o smutku ciężkiej rozmowy
ile cię trzeba nosić
w sobie
tylko ten wie
co się zowie
człowiekiem
ona bezmiarem swym
wpływa
w umysłów przestworza
- piękniejsza
ta wyobrażona
gdy zagrzmi
łamiąc wreszcie barierę słowa
choć trudna
prawdziwsza jest
żywa
emocji zbyt wiele
by się
opamiętać
kiedy mimika
cierpienia
z krzykiem przegrywa
wolę pamiętać
że przed i po burzy
ciszy przybywa
Komentarze
Prześlij komentarz