bez rozmiaru

zarys postrzegania

tam się kończy gdzie

myśl

wyobrażona

na początku stwarzania

dobra

 

choć się szybko kurczy

na potrzeby

świata

podglądania

przez dziurkę od klucza

cywilizacji

tam przejście zbyt małe

by się zmieściła

cała

 

w sobie samej

to tylko ja

niedopasowana

do tej części małej

całości

podporządkować się

nie potrafię

 

kiedy niespełna

rozum nie dotrzyma

kroku

inteligencji

pozostaje natchnienie

kruche jak

ciasto przy kawie

smakuje lepiej gdy się

chce czuć

jak słodyczą

rozpływa się w ustach

miesza z goryczą

napoju

 

tak wyobraźnia smakuję

lepiej

kęsami

drobnymi

degustując siebie

poznaję że nie

dotrzymam kroku

temu kto patrzy

cyframi

 

wolę impresje

 

mieszaninę

mirry i aloesu

octu

z winem

ciernia kwiatu

 

tam się zacieśnia

granica

przekraczania

siebie

kiedy się

słowom

nie dotrzymuje kroku

 

wolę trochu w człowieka

- bardziej

kiedy wyraz

oddaję w czynie

 

a jezioro płonie

ogniem błyska

ślizga się czas na

rozlewiskach

 

purpurą odziane

morze kształtów mglistych

rankiem

kiedy słońce wstaje

jestem tylko ja

i brzeg na którym

cisza staje

przenikliwsza

od wiatru

szepce

 

- dziękuj !

być bez rozmiaru

to żebrać przed drzwiami

świata który tylko

złudą raju  

 

być bez rozmiaru

nie mieścić się

w bramach

cywilizacji

 

być bez rozmiaru

nie żałując

siebie nie zabijać

samego

z szacunku

do pierwiastka

boskiej godności






Komentarze