- dobrze ci z oczu patrzy
słowik śpiewa
wieczór
słodki
kawa w ustach
płynie krew spragniona
rozmowa się toczy kołem
o pogodzie
która zbyt ciepła
dla mnie wychłodzona
słońca się topią
promienie
w twoim uśmiechu
- daje się lubić
taka chwila
mała
w sobie samej
nieczuła
na smutek
choć kącikiem ust
się czasem wygina
i łzy
spływają po zboczach
policzków
- przyszła pora
burzowa
siedzimy cicho
przy stole
palce zaplecione
uczucia
węzłami ratunku
odwracasz się
- praca nas wyzwoli
mówisz
tylko pracuj
potem ci opowiem
jak się spojrzenie
twoje
mieni w purpurze serca
gdy jesteś blisko
wszystko łatwiej się
roztrząsa
zamyślona
jesteś
słowami wypleciona
głowa twoja
które niewypowiedziane
marzną w półkroku
złote zboże twoich
włosów
kładzie się na wietrze
krzyku
było miło
było
pracowicie
siebie poznawali
kiedy oboje obcy
dziwna bliskość
niepoznania
w ciekawość
nowych doznań
przyjmowania
siebie
w ciebie
wspak
kiedy oboje obcy
znamy się
bardziej
z oddali
z bliska
zbyt ostra kreska
razi
szczegółami
w chwili jednej
spotkani
na progu wieczoru
usiadłaś
na moim spojrzeniu
ot rzęsy już przyprószone
siwizną
kiedy to zleciało?
z ptakami do ciepłych krajów
marzenie o gnieździe
bez deszczu
pracowałam
by się na nowo
wybić w korze drzewa
cudzysłów z cytatem
„nic więcej prócz ciebie nie trzeba”
gdy mam wszystko
widzę jak się rys zaciera
„ciebie we wszystkim
potrzeba”
wyblakłe
kontury
spojrzenia
łapię tę chwilę
kiedy słońce
utopione
na językach ognia
promieni
w kątach
jest całe
różowe
a pośrodku czerwień
błyska
bielą
nieskończoność
twoje oczy
zgromadzone w
skupieniu
podzielone małym nosem
- zakwitną konwalie
tak jak w zeszłym roku
jesteśmy razem
po pracy
kto by pomyślał
- zaśmieje się ten co z
boku
a ja pragnę tylko dziękować
że nam się udało
za tę parę
przeprosin
w bukietach
kantyku
Komentarze
Prześlij komentarz