modlitwa polna

 


 

ziemi synowie

oddani

w równym rytmie

unosząc swe ciała

by za chwilę

upaść

pokłonem

w zbożu chowając swe czoła

strapione

strużkę potu

świętą

pod kosę

kładą

zmęczoną dłonią

łzy wzruszenia

gdy z pierwszego zbioru

nie zabraknie chleba

 

ci co pracę

wybrali

spiekotę

dłoni

pomarszczenie

brwi skupionych

w modlitwie

 

do Ciebie Panie wołają

 

dziś uchowaj

nasze dzieci

wdowy

starców

i ogrody

 

wszak ty wiesz

ty wszystko możesz

jeśli chcesz

zabierzesz plony

 

my

zgarbione

ziemi córy

tylko patrzym

czy umiemy

kochać

innych

jak bulwy i trawy

 

czy umiemy

siebie

za innych

wysadzić

 

źródłem Jesteś

naszej pracy

uprawy

bez tchnienia

namysłu

wstajemy z kurami

by śpiewać hymn dziękczynny

tańcem

błogosławić

deszczom

obfitości

wody

suszę potraktować sjestą

 

byle tylko

ciało wytrzymało

bicz

wysiłku

 

czas nasz pracy

jest nieznany

światu

 

w oczach

żyły

krwią nabrzmiałe

zapatrzeni

w zapach

trawy

ręce wyciągamy

 

weź nas na ramiona

Panie

dość zbieramy siebie

w plonach

obfitością

obdarz

w zamian

tylko siebie damy

całych

 

sierpem skosim

najpierw

osty

później zboże

chwasty

buki

młode sosny

 

wreszcie wyrwiem

nogi z korzeniami

by się dęby naszych

pragnień

prochem

pyłem

 

 

Tobą

chcemy się

rozsiać

tam gdzie uschły pędy

nadziei

gajem rozrosnąć  

Komentarze