anaw

 


bosymi stopy jestem

anaw

bez grosza przy duszy

umysłu przy

wierze

nadziei przy trudach

jestem

anaw

nie mam niczyjego

spojrzenia na czole

pocałunków słodkich

na duszy

uśmiechu

 

jestem anaw

skupiam myśli w sobie

same się kształtują

pod pozerem potrzeby

 

kiedy w rytmie deszczów

kapiących

łzy dolinami polików

opadają

brudnym ściegiem

blizn 

rzeźbią znaki zapytania


kim jestem?

już nie odpowiadam

 

nędza

to moje drugie imię

zamglone

od chmielu

 

kiedy się staczam w dół

po podłodze

brukowej

całuję

te kostki których

dłonie wyciągnięte 

ku mnie

czekają aż wtulę w nie skronie
tak nam bliżej 

do siebie

 

jest cieplej

kiedy czuję

powietrza szmer między suchymi

kłodami warg

w nich się czasem

rumieni 

bulwiasta purpura

barw 

wciąż zbyt człowieczych

jak na to że ja

BEZ 

 

i tylko wciąż mnie zadziwia

ułomność skromna obyczajów

patrzenia wszędzie tam gdzie mnie

nie ma

jak pies pod nogi rzucony

kamień

przejdzie się obok

lub poza

 

poza mną

jest świat

który żyje

beze mnie

który zachwyca się

innym powietrzem

tym wyżej

 

siedzę

nisko pochylona

głowa kasztanowa 

filtruję opary

chodnika

by mogli oddychać

 

ludzie z betonu

za maską samochodu

są inni niż

to co trzymam na dłoni

 

motyla

skrzydła

zdeptane tuż obok

stopy 

tam bezmiar rozlewa się

wina

niczyja 

 

jestem

anaw

śpiewam psalm

dziękując za to że mogę

śpiewać

niczego mi nie brak

wszystko mam w niebie

Komentarze