portret

zachodząc siebie 
od tyłu wyrazu 
nie poznaje 
słowo-szeptów mur 

przez warstwę szklaną 
źrenice oglądam
co nie dojrzały 
międzyczasu 

gdzie pustka 
nie pamięć drąży 
skamieniała
postać serca 

zachodząc siebie 
profilem
nie poznaje 
własnego portretu

w ukryciu 
dystansuje wzrok 

by pewnością 
nie przerazić 
zawziętości suchej
nadużytych łez 

to mój 
polik rdzawy 
jak o zmierzchu śnieg 

Komentarze