śpiewał głośno
nie pytając o zgodę
zachwyt plótł
między czyny proste
co jak spojrzenie
bez wstydu na
własne cierpienie
z głową podniesioną
śpiewał
bez pytania
głosem swym
naprawiał uśmiech
szyderczy
katów
smutkiem
cieszył radość
dojrzałą jak liście
spadając z drzewa
śpiewał
w mgłę znikając
Oddechu
który go niósł
melodią cichą
aż do męczeństwa
Komentarze
Prześlij komentarz