jedną kreską
malowane wybrzeże
ust
spiętrzone
fale przypływu
odbijają słodkim echem
warg piaszczystych
mórz
atłasowych
wolność przywróconą
grzbietów przygarbionych
to wędrowcy
w tę i z powrotem
zawsze tej samej
radości spienionej
zachwytem przypływu
a ja patrzę
z boku zawstydzona
póki
siebie nie okrążę
przylądkiem dobrej nadziei
i skonam
bijąc rozwartym czubem
w skalnych urwisk
srebrzystą toń
Komentarze
Prześlij komentarz