zimowe dni padają deszczem
cicho dudniąc w skronie
krople rzeźbią pocałunki czasu
choć mogłyby tylko spływać
po czoła ziemi niczyjej
zostawiając pamięć dawnego koryta
zimowe dni padają głębiej
czarno-bielą w codzienność
choć mogłabym spuścić smutno głowę
ja się ku chmurom wychylam
chcąc patrzeć na te iskry drobne przyzwyczajeń
coraz szerzej otwieram brzegi źrenic
aż się w ich jeziorach zgromadzą
sekundy słone jak atłas
w deszczowym mozole
płaczę z dniami, których nie liczę
ze szczęścia
padam czekając aż w środku zawrzeje
niebiański zapał
deszczowym mozołem
poznam wreszcie siebie
kamieniem pustym
drążonym przez
Wodę
Komentarze
Prześlij komentarz