Bóg nędzarzy


nędznie Cię kocham 

mój Boże

żebracze rozkładając skorupy dłoni

wyciągam ku Tobie pustkę

swego orzecha

 

nędznie Cię kocham

choć wiem żeś Bogiem nędzarzy

i na tą miarę mnie nie stać


choć wystarczyłoby unieść

żagiel rozchwiany twarzy

spuszczam głowę

gdy mnie wołasz 

w martwych wodach ulicy

klękając na dnie

tonę

 

wtedy przychodzisz

całując mej łupiny skronie

kochaniem tak bliskim

jak tylko Bóg może




Komentarze